wtorek, 19 marca 2013

Jak nie teraz, to kiedy?

Pamięta ktoś .. ? 8 czerwiec 2012 rok, mecz otwarcia i mecz „o wszystko” Polski z Grecją.. (przy zamkniętym dachu) ..



Jeżeli ktokolwiek przeczytał tytuł wpisu, domyśla się o co chodzi. 10 miesięcy, 8 meczy.. ileś tam minut. To nie ma znaczenia. Jak nie teraz, to kiedy? Z okazji nadchodzących meczy eliminacyjnych, pytanie to kierujemy do Roberta Lewandowskiego. Lewandowski jest w formie, w pędzie, jest bramkostrzelny, a nawet nazwałbym stwierdzenia – niezawodny – no właśnie, czy aby na pewno? Jego reprezentacyjna forma padła już dawno, a dziennikarze wciąż nie wiedzą co dokładnie jest tego przyczyną. Owszem, można doszukiwać się akcji takich jak brak zrozumienia z Obraniakiem, Mierzejewskim czy kimkolwiek innym. Można doszukiwać się braku chęci samego Roberta. Można wszystko, tylko po co? 

Śmiem twierdzić, że brak zrozumienia z piłkarzami środka pomocy jest prawidłowym stwierdzeniem, lecz niewyczerpującym. Wykluczam także opcję nr. 2 w której ktoś mógłby twierdzić, że Lewemu w kadrze bramek strzelać się nie chce. Waldemar Fornalik zapewne doskonale wie, czego brakuje Robertowi by trafiać do siatki. Oglądając mecze kadry widać zaangażowanie Lewandowskiego. ON CHCE. Walczy, cofa się po piłkę, przeszkadza obrońcom, sam sobie stwarza sobie sytuacje strzeleckie. W czym problem więc? Problem moim zdaniem leży w drugiej linii. Problemem nie jest obarczanie Lewego, zrzucanie winy i wyliczanie mu ile to już tych minut bez gola gra w kadrze. Nie mogę jednak przeczyć iż gdy Robert już miał te okazje, to je marnował.. ale tak bywa gdy się za bardzo chce. O całej sytuacji związanej z drugą linią mówi nam już pierwsze trzynaście sekund tego filmiku, jednak gorąco polecam obejrzeć cały, Cafe Futbol się postarało. 


Lewandowski bije kolejne wewnętrzne rekordy Borussi, jest liderem klasyfikacji strzelców Bundesligi i tak dalej i tak dalej. Prawdopodobnie zmieni klub w tym okienku transferowym, każdy gol czy to w Lidze Mistrzów czy Bundeslidze, zwiększa jego wartość i renomę – dlaczego więc gole w kadrze miałyby go nie interesować? W wywiadach Lewy opowiadał już o irytacji, tak, irytacja to odpowiednie stwierdzenie. Mecze z Ukrainą i San Marino więc to idealny moment by zapomnieć o tym wszystkim i pociągnąć drużynę za nos byśmy zagrali w nadchodzących Mistrzostwach Świata. Jeżeli pokonamy Ukraińców i zespół San Marino, przy odpowiednim układzie innych spotkań, możemy znaleźć się w bardzo dobrej sytuacji. Ukraina po ewentualnej porażce z nami, może szykować kosztorys przygotowań do Euro 2016, natomiast gdy my będziemy bić się z San Marino, nasi najgroźniejsi rywale z Anglii i Czarnogóry stoczą bój między sobą. Czekają nas dwa spotkania na własnym stadionie, najprawdopodobniej oba przy zamkniętym dachu(nawiązanie do ostatniego gola Lewego) i z nową siłą w lini pomocy w postaci Radka Majewskiego – czy będzie lepszy moment dla Roberta by się odblokować? 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz