Frajerstwo to określenie do którego można przypisać nas wszystkich fanów futbolu, polskich fanów futbolu. Wierzyliśmy, i to dość mocno. Balon jak balon, pompowany co rok, nie zależnie od wyników i realistycznie przeanalizowanych szans na awans. Jeśli ktoś jeszcze nie domyślił się, do czego zmierzam - musiał tu trafić przez przypadek. Legia zrobiła z nas frajerów, a z siebie jeszcze większych.
Emocje już opadły, pozostał niesmak, gorzka i cierpka piguła którą łykamy co roku. Jak wczoraj poświęciłem pół dnia na przeanalizowanie chyba wszystkich artykułów dotyczących spotkania rewanżowego ze Steauą, tak dziś nie przeczytam ani jednego. Od czytania samych nagłówków mam mdłości. Piłka nożna dla kibiców, nie zawsze wygrywa lepszy, to była nasza nadzieja. W Lidze Mistrzów nie ma prawa zagrać drużyna która w dwie minuty traci u siebie dwie bramki w tak bardzo frajerski sposób. O ile brak doświadczenia Furmana i jego błąd przy golu Stanciu da się zrozumieć, tak bierności obrońców i nieporadności Kuciaka po żenującej wstydliwej karygodnej i dziecinnej stracie Vrdoljaka zrozumieć się nie da. Naprawdę mógłbym jechać tu po Chorwacie, rozpisywać się o jego bardzo słabym występie, braku ambicji itd itp.. ale po co? 18 rok bez Champions League stał się już faktem, wypadało by w końcu zastanowić się CO ZROBIĆ by w końcu awansować. Zawiedli wszyscy, z małymi wyjątkami. Taki Vrdoljak czy Saganowski wczoraj, patrząc na to co robi Kosecki, powinni poprosić o zmianę jeszcze przed przerwą. Jestem zły. I nie, Steaua wcale nie była lepsza. Nadal przekonany jestem, że mieli miękkie nogi, co było widać przy straconych golach. Szkoda, że nie graliśmy na aferę. Steaua tylko pomogła Legii z nas zrobić frajerów, nic więcej. Do zobaczenia za rok Ligo Mistrzów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz