Zważywszy na to iż Liga Mistrzów wkroczyła w swój ciekawszy etap – postanowiliśmy zabrać się za jakąś małą analizę. Jest to swego rodzaju katorga, bowiem moja ukochana Chelsea odpadła już w tej nudniejszej części rozgrywek, jednak same rozgrywki nabierają rumieńców już w pierwszych starciach 1/8 finału.
Celtic 0-3 Juventus
Na początek mecz Dawida z Goliatem, czyli starcie które
miało przypominać pojedynek wspomnianej już przeze mnie Chelsea z Barceloną z
ubiegłego sezonu. Celtic co prawda grał już z Katalończykami w fazie grupowej,
lecz swoje wybitne i historyczne wyczyny Szkoci mieli powtórzyć w starciu z
będącym w gazie Juventusem. Juventusem który na dobrą sprawę gra w tych
rozgrywkach pierwszy raz od sezonu 2009/2010. I nie da się ukryć faktu, że
zarówno przed jak i po spotkaniu z Celtami są uważani za jednych z faworytów do
zwycięstwa. Natomiast by na ustach fanów Celticu pojawił się uśmiech nie trzeba
już wracać do czasu gdy w kadrze tego zespołu można było znaleźć graczy takich
jak Boruc, Żurawski, Nakamura, McGeady czy McDonald. Historię tworzą
tworzyli na nowo. Lecz nie o tym miałem pisać. Pierwsze spotkanie miało pokazać wszystkie te walory które
Celtic posiadał w dwumeczach z Barceloną, Spartakiem czy Lizboną. Kibice,
dwunasty zawodnik, mieli spowodować, że gracze Juve spękają i nie uda im się
zdobyć Celtic Park. Wyszło jednak tak jak się tego spodziewałem. Młoda kadra
Szkotów nie poradziła sobie z nałożoną na nich presją, nie poradziła sobie z
rywalem ewidentnie lepszym piłkarsko. Różnicę klas było widać w każdym aspekcie
gry (no może z wyjątkiem stałych fragmentów gry) . Ktoś może się ze mną nie
zgodzić, że Celtic atakował, próbował, walczył – fakt. Lecz to Juventus
rozegrał ten mecz po mistrzowsku, oszczędzając sił po szybkim zdobyciu bramki i
wyprowadzeniu dwóch potężnych ciosów po przerwie. Podopieczni Neila Lennona
tłukli głową w mur, a gdy nadażyła się już lepsza okazja niż strzał z dystansu
– nawaliła skuteczność. Ciężko stwierdzić jak potoczyłby się mecz gdyby nie
fatalny błąd Ambrose’a z 4 minuty gry, lecz nie ma co gdybać. Wygrana 0-3 na
wyjeździe i Juventus do marca może być spokojny o udział w następnej rundzie.
In plus – mentalność i spokój graczy Juve, oprawa kibiców Celticu, ambicja Szkotów
In minus – fatalny występ Ambrose’a który jeszcze dwa dni wcześniej wygrywał PNA z Nigerią (może popił?) – okropne błędy przy pierwszym i trzecim golu.
Valencia 1-2 PSG
Pojedynek ten skazywałem na okropną nudę, i się nie pomyliłem. Najwięcej emocji było w samej końcówce spotkania, lecz o tym za chwilę.
In plus – skuteczność PSG
In minus- Zlatan Ibrahimovic style
Szachtar 2-2 Borussia Dortmund
Polskie
trio, czy Lewandowski dobrze zawiąże buty, Kuba w formie, Piszczek operacje ..
i wiele innych tytułów, czy wpisów można było ujrzeć przed tym spotkaniem. Pół
Polski zapomniało, że mecz, że ten dwumecz ma również aspekty inne niż Polacy.
Drugie pół obraziło się na TVP i znienawidziło Borussię za to, że stacja
chciała jak najwięcej zarobić. Nie ważne. Na mecz ten czekałem z większą niecierpliwością
niż na pojedynek gigantów z Madrytu i United. Zarówno Szachtar jak i Dortmund
grają podobną piłkę. Wysoki pressing, szybki kontratak, wiele zalet w
ofensywie, mieszanki młodości z doświadczeniem. Przewidywałem ofensywną wojnę,
lub zaszycie się i grę wyłącznie na kontrataki. W zamian za to zespoły zrobiły
mieszankę, co sprawiły, że mecz był obfity zarówno w bramki jak i dobrą,
poukładaną grę. Szachtar nie zmądrzał i stracił gola w podobnych
okolicznościach jak w fazie grupowej z Chelsea (ah, znów ta Chelsea) na 3 min
przed końcem meczu. Ale od początku. Ikony : In plus – TVP nie musi martwić się, że puściła słabe widowisko, brazylijski napad Szachtara
In minus – Weidenfeller, Rakitsky, Goetze(anemiczny), Webb, skuteczność Kuby
Real Madryt 1-1 Manchester United
Mecz o którym ciężko pisać, bo taki mecz po prostu należało
oglądać. Plejada gwiazd, święcących dziś mniej lub bardziej. Zapowiadać meczu i
pisać o nim sensu nie ma, każdy wie co znaczy mecz na szczycie. Był to mecz na
szczycie godny uwagi. Wiele dogodnych okazji, strzałów, woli walki, lecz tylko
dwa gole. Gol Ronaldo padł w sposób niemal identyczny jak w meczu finału LM w
Moskwie (nie napiszę z kim!). Cristiano – dwoił się i troił, strzelał, podawał..
Zdziwił mnie, sądziłem, że potrafi tak tylko z pachołkami w paskudnie sztucznej
i nudnej lidze hiszpańskiej, a to jak z łatwością ogrywał Evre i pachołka Rafaela
– miód. Manchester grał po cwaniacku. Odnoszę wrażenie, że ten sezon cały sezon
grają właśnie po cwaniacku, z dużą furą szczęścia i doświadczenia. Gol Welbecka
z niczego, potem Diabły ratowały się ekwilibrystycznymi paradami De Gea’y i
konstruowały szybkie lecz rzadkie ataki, które raz po raz marnował Van Persie.
Real po przerwie grał słabiej, nie potrafili przebić się przez szczelną
defensywę United a ataki ze skrzydeł były mało pomysłowe. Remis 1-1 to dobra
zapowiedź dla rewanżu, i w zasadzie nie ma co tu podsumowywać - wszystko się może zdarzyć. A zdarzenia z sędzią nie oceniam - zawiesił mi się stream.
In plus –
Ronaldo, De Gea
In minus – Benzema, Rafael, Van Persie, Ramos
In minus – Benzema, Rafael, Van Persie, Ramos
W przyszłym tygodniu nawiedzi was w tym temacie Phenom :)
autor tego tekstu jest ewidentnie stronniczy i jego opinia nie powinna nikogo obchodzić . Jego argumenty w wypowiedzi świadczą o braku inteligencji i jak chciałbym zauważyć chyba jest fanem Chelsea a jak wiemy jest ona za burtą tego turnieju tak jak i Lidze w walce o tytuł. ps. Na czym polega cwaniacki styl gry ???
OdpowiedzUsuńKtoś anonimowy ma problemy z czytaniem(i pisaniem) ze zrozumieniem, polecam lekcje języka polskiego. A cwaniacki styl gry to umiejętność gry przy jak najmniejszym nakładzie sił z taką samą efektywnością. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń